Zbliżenia i kontakty raz jeszcze
Florian Śmieja
Polonica 2007
Opowiadał mi kiedyś pan Florian Śmieja o zmartwieniu swoich znajomych z kręgu Polonii kanadyjskiej. Ci bardzo już wiekowi ludzie, pisarze, publicyści, uczeni, zwracali się do instytutów naukowych i bibliotek w Polsce z propozycją, która, jak im się wydawało, powinna być przyjęta entuzjastycznie – chcieli bowiem ofiarować swoje dzieła wydane na obczyźnie, gromadzoną prasę emigracyjną, księgozbiory – słowem, świadectwa swoich dokonań, pamiątki minionych czasów, dokumentację cenną i nie zawsze u nas dostępną.
Niestety, czy to ze względów organizacyjnych, czy prawnych owe polskie instytucje nie chciały tych zbiorów, często nawet, aż wstyd pomyśleć, listy pozostawały bez odpowiedzi.
Z ciężkim sercem pomińmy tu tzw. aspekt ludzki – to, że chyba wszyscy u schyłku życia pragną coś z niego ocalić, pozostawić w pamięci potomnych to co najważniejsze. Pozostaje inna sprawa – stan naszej wiedzy o Polakach na emigracji, o tym, jak budowali po wojnie Polskę na obcej ziemi.Biblioteka Śląska w Katowicach wydała w tym roku drugi tom szkiców literackich Floriana Śmieji – książka nosi tytuł Zbliżenia i kontakty raz jeszcze i służy właśnie ratowaniu od zapomnienia, przywracaniu blasku przeszłości. A oto jak o tym pisze sam autor: „Już niedługo ostatni protagoniści prężnej i ważnej ongiś zbiorowości polskiej w wolnym świecie zejdą ze sceny i skończą się świadectwa naocznych świadków czasów wojennych i powojennych. Piszący te słowa poczuwa się do obowiązku dorzucenia swoich okruchów pamięci do wielkiej skarbnicy narodowej świadomości”. A więc w książce znajdziemy wspomnienia o ludziach wybitnych, dobrze nam znanych, jak choćby Marian Hemar, Maria Danilewicz-Zielińska, Stefania Kossowska, a także tych może i mniej sławnych, ale posiadających również godne przypomnienia osiągnięcia literackie. A ponieważ profesor Śmieja jest iberystą, autorem wielu wysoko cenionych przekładów prozy i poezji pisanej w języku hiszpańskim, w książce znalazły się szkice poświęcone życiu i twórczości DamasoAlonso, Federika Garcii Lorki, Juana Ramona Jimeneza. Są to teksty pisane prostym, przystępnym językiem, mowa w nich także o tym, jak byli postrzegani w Polsce, o tendencyjnych, bo upolitycznionych, reakcjach krytyki w Polsce minionego okresu.Ta ostatnia uwaga będzie szczególnie dotyczyć bardzo popularnego u nas Lorki – widziano w nim męczennika ginącego za komunizm, a jego fascynację światem andaluzyjskich Cyganów przedstawiano, co bardzo by nas dzisiaj śmieszyło, jako wyraz sympatii dla ubogich i prześladowanych. Bardzo ładne w tych szkicach są wkomponowane w ich treść wspomnienia autora o podróżach do miejsc, gdzie nieomal odczuwa się nadal obecność pisarzy, o których tu mowa. Najciekawszym tekstem, bo barwnym i obrazowym, był dla mnie ten poświęcony siedemnastowiecznej poetce meksykańskiej – siostrze Juanie Ines De La Cruz. Jaki wstyd, nic o niej dotąd nie wiedziałam, a postać, proszę mi wierzyć, iście niezwykła. Wielce powabna i utalentowana nieślubna córka lekkomyślnej damy, piękny dom z wielką biblioteką, w tle – ośnieżone szczytu wulkanów, malownicza egzotyka! Uczy się, czyta, chłonie wiedzę jak gąbka, ale erudycja nie może niestety w tzw. wielkim świecie zrekompensować hańby nieposiadania nazwiska i posagu.Dziewczyna błyszczy urodą i inteligencją na królewskim dworze, to, co pisze – zachwyca znawców.A jednak wstępuje do zakonu – tu czuje się bezpieczna, może w spokoju zająć się nauką i twórczością.Kiedy wybucha epidemia, pielęgnuje chorych, rezygnując ze swoich zajęć, zamiłowań, i sama staje się ofiarą choroby.To, w największym skrócie, życiorys tej niezwykłej poetki. I dzieje się tak, jak nieraz to bywało w literaturze: dla jednych staje się symbolem świętości, dla innych –co śmieszy – pierwszą feministką Ameryki…Z całym przekonaniem polecam Państwu lekturę szkiców Floriana Śmieji.
Felieton z 22 IX 2007