Za podszeptem diabła
Karin Fossum
Wydawnictwo ZNAK, 2009
Jeżeli edytor o takiej renomie jak wydawnictwo Znak publikuje powieść kryminalną, to możemy być pewni, że jest to pozycja zasługująca na szczególną uwagę, coś więcej niż pospolita przedstawicielka tego gatunku. Tytuł brzmi dość groźnie: Za podszeptem diabła. Autorka to norweska pisarka – Karin Fossum, nazywana królową kryminału, porównywana do Henninga Mankella, bo i u niej pojawia się mroczny klimat Północy, i u niej również podziwiamy zdolność tworzenia wiarygodnych portretów psychologicznych, a także sprawną, precyzyjnie konstruowaną narrację.
Czy ów tytułowy diabeł wystąpi tu rzeczywiście? – tak pewnie mógłby ktoś zapytać, bo przecież bywają, zwłaszcza ostatnio, książki, w których czarcisko zjawia się w całej swej szpetnej okazałości, przywołane magicznym zaklęciem. A więc nie – ale owe podszepty okazują się czymś nieomal realnym. Jakby młodzi ludzie, za chwilę: prawdziwi przestępcy, słyszeli ten głos, słowa, które mogłyby brzmieć choćby tak: „Spróbuj, co ci szkodzi. Przecież tego chcesz” albo: „Zrób to, nikt się nie dowie”. A potem jakiś niefortunny zbieg okoliczności, coś, na co się nie liczyło – i klops, nieszczęście gotowe. W powieści norweskiej pisarki spotkanie dwóch nieodłącznych przyjaciół zaczyna się z pozoru niewinnie, ot, szwendanie się po mieście, rozmowy o dziewczynach, jedno, drugie piwo. Szybko jednak zaczyna brakować pieniędzy – a może by tak komuś wyrwać torebkę? O, dziewczyna z wózkiem, na pewno się uda, jest zajęta tylko dzieckiem. Stara kobieta mieszka sama – pewnie ze strachu odda wszystko co ma. Ogniwo za ogniwem piekielnego łańcucha. A diabeł pewnie świetnie się bawi, bo oto role się zmieniają: ofiara staje się katem, przetrzymującym swego napastnika w piwnicy. I tu następna z okazji do obnażenia mechanizmów strachu, skrywanych tajemnic, szaleństwa i cierpienia, pokazania doskonałego kamuflażu, niebezpieczeństwa ufności pokładanej w pozorach. Przypomina się tak głośna niedawno tragedia austriacka, kiedy to sąsiedzi Fritzla o niczym nie wiedzieli, o gwałtach, kazirodztwie. Aż groza ogarnia, kiedy się pomyśli, jakie sekrety mogą ukrywać ci, których niby to dobrze znamy, zwykli, zupełnie nieciekawi ludzie.
Bohaterka powieści z nikim nie rozmawia. Sprząta w ogródku, ma czyste okna, płaci podatki. A więc na pewno to ktoś przyzwoity. Nikt nie zajrzy do niej, skoro uważa, że ludzie są trudni i że łatwiej jest kochać przedmioty albo czynności. A już na pewno nikt nie będzie zaglądać do jej piwnicy… Namalowany przez autorkę wizerunek starej kobiety, która nienawidzi świata, uznaje ludzi za chwiejnych, impulsywnych, niegodnych litości, a wszystko dlatego, że nigdy nie była szczęśliwa, doznała wielu upokorzeń, naprawdę może przerażać! Zgorzkniała, ale pełna wewnętrznej siły, zbudowała sobie własną okrutną filozofię i system moralny. Niczym niepoprawny łakomczuch, który w ukryciu łapczywie pochłania zakazane słodycze, karmi się zemstą za swoją brzydotę, chorobę, osamotnienie – jej ofiara to ktoś o niezwykłej urodzie, w pełni młodości. Relacje zachodzące między katem i ofiarą to następna z poruszanych przez autorkę kwestii. Całkowita władza i – z drugiej strony – całkowite pozbawienie wolności. Obie te sytuacje zdają się wyzwalać nowe, nieoczekiwane cechy, emocje, decyzje. Toczy się straszna gra, pełna napięcia.
Znajdziemy w tej powieści także studium tchórzostwa i słabości – przyjaciel zaginionego chłopaka, lękając się oskarżenia o współudział w przestępstwie, nie zdradza, gdzie można go szukać, nie wspomina o podejrzeniach, jakie żywi po odkryciach dokonanych w pobliżu domu starej kobiety. Ciemne sekrety zdają się rodzić następne, i jeszcze dalsze, nie można już sobie z nimi poradzić, bo każdy z nich kryje coraz bardziej ponurą prawdę. Powieść norweskiej pisarki jest kolejną książka, w której śledztwo prowadzi obdarzony intuicją, sympatyczny inspektor Konrad Sejer. Występował już w poprzednich powieściach noszących tytuły Nie oglądaj się oraz Kto się boi dzikiej bestii. Pojawi się również w najnowszej, zapowiadanej przez Wydawnictwo Znak książce Utracona. A więc czeka nas kolejna pasjonująca lektura!
Felieton z dnia 08 IV 2009